Kupując gotowe dania dla niemowląt rodzic jest przekonany, że są one zdrowe, przebadane i zgodne z potrzebami żywieniowymi małego szkraba. To często świadomy wybór zgodny z przekonaniem, że słoiczek jest bezpieczniejszą alternatywą dla warzyw pochodzących z niepewnego źródła, których wygląd sugeruje zbyt duży udział chemii w uprawie. Ale czy mimo wszystko nie warto rzucić okiem na składniki, które wkrótce znajdą się w małym brzuszku? Zawsze warto!
A co jeśli nie bardzo rozumiemy fachowy język branży spożywczej? Odpowiedź jest prosta - gdy jakieś nazwy składników na etykietach są dla nas niezrozumiałe, lepiej zaufać intuicji i po prostu ich unikać. Czyli odłożyć taki obiadek na półkę. Jest duże prawdopodobieństwo, że substancje o trudnych do rozszyfrowania nazwach mają mało wspólnego z odżywczym pożywieniem, a więcej z niepotrzebymi wypełniaczami, zagęstnikami i spulchniaczami. Jak podsumowuje to Julita Bator autorka bestselleru „Zamień chemię na jedzenie” – studiowanie etykiet nie powinno być gimnastyką dla szarych komórek.
Więcej o zawartości mięsa, cukru, zagęstników i sztucznych witamin w daniach takich jak obiadki dla niemowląt przeczytasz w tekście: Obiadki dla niemowląt - co mówią etykiety na słoiczkach. Polecamy!